środa, 20 lutego 2013

Rozdział drugi.

ROZDZIAŁ DRUGI

                Wszystkie dziewczyny wychodziły już z szatni i oczywiście nie mogły przejść spokojnie. Każda z nich rzuciła mi spojrzenie typu „wynoś się stąd.” Olałem to i oparłem się o ścianę czekając na swoją przyjaciółkę. Nadal nie mogłem opanować emocji. Nie wiem czemu on tak na mnie działa, i nie wiem czemu, ale jak mam z nim zamienić chociaż słowo, to czuję, że policzki mi płoną, a krew się we mnie gotuje. Nie z zdenerwowania, ale chyba z podniecenia… Jeszcze nigdy tego nie czułem. Nie wiem do czego mam to porównywać.
                Z szatni wyszła Santana z miną zabójcy i aż miałem strach się do niej w tej chwili odezwać. Poprawiła włosy i gdy tylko mnie zobaczyła uniosła jedną brew, a potem rozszerzyła oczy i wydęła usta w niebiańskim uśmiechu. Nienawidzę jej intuicji. Zawsze wie o co chodzi. Chodzę na te zajęcia teatralne, a ona rozszyfrowuje mnie w mniej niż minutę. To nie jest normalne.
                - Widziałeś go!
                To nie było pytanie, ale kiwnąłem głową, a ona chwyciła mnie za rękę i pociągnęła kierując nas do schowka woźnego.
                - Gadaj jak wygląda- powiedziała cała podekscytowana.
                - Jak ma wyglądać?- starałem się to powiedzieć jakoś obojętnie, ale jak tylko o nim myślę, to mam motylki w brzuchu i krew się we mnie gotuje.- Normalnie… Ma czarne włosy i takie tam- wzruszyłem ramionami.
                - No i tylko tyle?- zapytała robiąc minę „och, serio tylko tyle?”
                - No tak, tylko tyle- powiedziałem przewracając oczami.- Siedzi ze mną w ławce- starałem się to powiedzieć jakoś normalnie, ale mój głos teraz przypominał pisk, więc było już po mnie.
                - Podoba Ci się- powiedziała szczerząc się i otwierając drzwi schowka.- No wyłaź już. Trzeba to dobrze rozegrać, bo jeszcze możesz go odstraszysz i nici z Twojego pierwszego chłopaka.
                Spojrzałem na nią z oczami monety do tych durnych gier w świecie zabaw. No ona chyba sobie żartuje. Że niby ten nowy chłopak miał zostać moim facetem? Moim p i e r w s z y m facetem? Nie. Zdecydowanie nie. Pewnie już gdzieś chodzi z grupką popularnych.
                Szliśmy korytarzem, a Santana co chwila mówiła mi jak mam się zachowywać i co mama mówić, by go nie odstraszyć. Ona się chyba nakręciła jeszcze bardziej niż ja. Aż nie mogłem uwierzyć. Sama mówiła, że jak chłopak będzie ładny to ona go zaklepuje, a teraz co? Dawała mi wskazówki. Może była moją najlepszą przyjaciółką, ale ja znałem jej ciemną stronę, którą pokazywała tylko w sytuacjach zagrożenia.
                Doszliśmy do głównego holu i teraz czekało nas najgorsze. Przejście obok grupki popularnych, którzy jak zawsze powiedzą swoje, a w najgorszej sytuacji rzucą mną o szafkę. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na Santanę. Ta jak zawsze w tym czasie miała wzrok mordercy i mogę się założyć, że teraz jakby ktoś ją wyzwał to by tego kogoś nieźle skopała. Co prawda Santana jest dziewczyną, ale dość wybuchową i bojową. Nie da sobie w kaszę dmuchać i dlatego tak ja lubię. Ma to czego ja nie mam i to nas łączy.
                - Jesteś gotowy?- zapytała uśmiechając się do mnie.
                - Jak zawsze- odwzajemniłem uśmiech i dałem krok do przodu, gdy nagle ktoś złapał mnie za od tyłu za rękę. Nie musiałem się odwracać by wiedzieć kto to jest. Wystarczyło, że poczułem ciepły dotyk i prąd po mnie przeszedł. Odwróciłem się do Darrena i starałem się zachowywać jakoś normalnie.
                - Cały czas Cię szukam- uśmiechnął się, po czym spojrzał na Santanę i zaczerwienił się, jakby mu było głupio. Spojrzał na mnie i od razu puścił moją rękę.- Przepraszam za moje zachowanie, nie chciałem Wam przeszkadzać- spuścił głowę patrząc ukradkiem na Santanę.
                - Nie przeszkadzasz- powiedziała uśmiechając się do niego słodko i kładąc mu rękę na ramieniu. No nie! Ona zaraz z nim zacznie flirtować!- Nazywam się Santana Lopez, a Chrisa to już chyba znasz.
                 - Czemu mnie szukałeś?- zapytałem niepewnym głosem. Cholera! Muszę popracować nad nim, bo jak tak dalej pójdzie, to chłopak serio się speszy i po wszystkim.
                - Chciałem Cie poprosić  o podręcznik i wyjaśnienie tematów lekcji z zajęć teatralnych- powiedział pokazując notatki z lekcji.- W mojej poprzedniej szkole jeszcze do tego nie doszliśmy, a Wy to już kończycie. Muszę się jakoś przygotować na test końcowy, a słyszałem, że Ty jesteś najlepszym uczniem, więc pomyślałem, że mógłbyś mi pomóc.
                O raju! Jak ten chłopak na mnie działa! Za każdym razem, gdy otwiera te swoje usta, które zresztą chciałbym poczuć na swoich ja totalnie tracę głowę i nie skupiam się na niczym innym. Mogłoby się palić, walić i nie wiem co jeszcze, a ja i tak bym tam nadal stał i go słuchał.
                - Chris…- szepnęła mi do ucha Santana jednocześnie wybudzając mnie z tego dziwnego transu. Spojrzałem na nią zdezorientowany, a ona wyszczerzyła się i odwróciła mi głowę w stronę Darrena.
                - No to widzimy się o 18- powiedział uśmiechając się.- Do zobaczenia!
                Uścisnął mi dłoń i znów przeszedł mnie prąd i świat mi się skurczył tylko do naszej dwójki. Tak bardzo chciałem, a by ta chwila została wiecznie, ale on puścił moją dłoń i pomachał Santanie odchodząc. Patrzyłam jak odchodzi i wydawało mi się, że czas płynie wolniej. Specjalnie dla mnie, jakbym umiał nad nim panować.
                - No obudź się zakochańcu- powiedziała Santana uderzając mnie zeszytem w ramię.
                Otrząsnęłam się z tego snu na jawie i spojrzałem na nią pocierając ramię.
                - Tak właściwie, to co się stało?- zapytałem odwracając się i idą w wcześniej wybranym kierunku.
                - Jakbyś nie wiedział, to załatwiłam Ci randkę z Darrenem o 18 u Ciebie- powiedziała podskakując lekko.- Nie musisz mi dziękować- uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłem uśmiech.
                Zaraz! Co?!
                Jak ona mogła mi załatwić randkę z tym chłopakiem, skoro on nawet nie jest gejem. Wyczułbym to. I gdzie ja do cholery wtedy byłem jak ona o tym mówiła? A no tak… Pogrążyłem się w świecie fantazji.  W świecie, w którym istnieje tylko Darren i ja.
                - Santana, ale jak Ty mogłaś mi załatwić randkę z tym nowym?- zapytałem przez zęby patrząc na nią w ukosa. Jeszcze nigdy nie byłem na nią tak wściekły jak teraz. Ale z drugiej strony chciałem ją przytulić i zacząć dziękować za to co zrobiła. Cholera! Jestem całkowicie zagubiony w swoich uczuciach!
                - No normalnie głuptasie- powiedziała wznosząc oczy ku niebu.- On się pytał kiedy mu możesz pomóc, a Ty stałeś całkiem nieprzytomny, więc musiałam przejąć pałeczkę- wyszczerzyła się i wzniosła głowę na znak triumfu.
                - Normalnie Cię kocham- powiedziałem rozszerzając ręce by przytulić przyjaciółkę.- Jesteś…
                - Głupia- przerwał mi dziewczęcy głos, który nie wróżył nic dobrego.
                Gdy zobaczyłem morderczy wzrok Santany nie miałem ochoty wcale się odwracać. Wiedziałem, że osobę, którą tam zobaczę mógłbym wziąć i wyrzucić przez okno z najwyższego piętra w szkole. Pohamowując złośliwe uwagi i nerwy odwróciłem się i spojrzałem na Lucy i stojącego obok Davida.
                - Czego chcecie?- zapytała Santana podchodząc do Lucy i patrząc na nią groźnie.
                - Chciałam Ci tylko przypomnieć, że dziś wieczorem jest impreza, na której niestety musisz być, bo świętujemy naszą wygraną- uśmiechnęła się wścibsko Lucy i wręczyła Santanie zaproszenie. Spojrzała na mnie i wzdrygnęła się.- Niestety dla Ciebie nie mam- zrobiła smutną minę i pomrugała oczami.- Nie chcemy, aby jakiś chłopak bał się, że zaczniesz do niego startować lub go zgwałcisz- zaśmiała się odwracając się do Davida.- Idziemy już- po tych słowach bez niczego odeszła ciągnąc za sobą swojego chłopaka, który miał jądra zamiast mózgu.
                - Pieprzyć ją- powiedziała Santana drąc zaproszenie na imprezę.- Idziemy na lekcje i potem musimy Cię przygotować do randki- powiedziała łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę Sali.

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział pierwszy.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Siedziałem z Santaną przy naszym stoliku, który nigdy nie był jakoś specjalnie oblegany. W końcu nasz stolik został postawiony między kujonami, a ludźmi, którzy żyją w świecie wirtualnym. Santana wyglądała dziś tak pięknie, że nie mogłem oderwać od niej oczu. Swoje krucze włosy miała lekko opuszczone na ramiona, a biała koszula i czarna marynarka świetnie współgrały z obcisłą sukienką kończącą się przed kolanami i czarnymi  butami na koturnie.  Do tego hipnotyzujące oczy i wspaniała latynoska uroda robią wrażenie. Zdecydowanie wyglądała najlepiej ze wszystkich dziewczyn w szkole.
                - Czemu się tak we mnie wpatrujesz?- zapytała odkładając swoją porcję frytek i przyglądają mi się bacznie.
                - Po prostu wyglądasz przepięknie- powiedziałem uśmiechając się.
                - Dzięki za komplement- podziękowała mrugając do mnie oczkiem.- Gdybyś nie był gejem i moim przyjacielem, to bym pomyślała, że jesteś zakochany- zaśmiała się wstając i podnosząc swoją tacę z jedzeniem.- Ja już idę. Mam teraz zajęcia dodatkowe, czyli trening z cheerleaderkami- powiedziała patrząc na cheerleaderki ze złością i ogniem w oczach.
                Nadal nie mogłem uwierzyć, że ta piękna dziewczyna ma drugie oblicze. Oblicze, którego mi brakuje. Santana była piękna i miła, ale potrafiła dokopać nawet największemu członkowi drużyny footballu. Strasznie zazdrościłem jej tego żaru i pewności siebie. W szkole chyba nie było osoby, której by się Santana bała.
                - No to cześć- powiedziała uśmiechając się i odchodząc.- Widzimy się na następnej przerwie- rzuciła przez ramię.
                Patrzyłem jak moja najlepsza przyjaciółka odchodzi, a wszystkie oczy spoglądały tylko i wyłącznie na nią. Chłopcy patrzyli na nią z podziwem i pożądaniem w oczach, a dziewczyny z zazdrością i wściekłością. W końcu, co się dziwić. Santana była jedyna latynoską w szkole, i do tego była olśniewająco piękna. Krucze włosy, zgrabna sylwetka i hipnotyzujące oczy, które nie jednego chłopaka wprowadzały w zachwyt i powodowały chwilowy paraliż niektórych części ciała budziły podziw. Dziewczyny z młodszych klas patrzyli na nią z jeszcze większym podziwem niż chłopcy. Pewnie nie jedna marzyła o tym, aby być Santaną przez jeden dzień. Dzwonek na kolejną lekcję zabrzmiał wręcz idealnie. Zdążyłem już zjeść i wyjść z tego lochu tortur zwanego stołówką.
                Teraz w szkole panowała wielki harmider, gdyż kolejną lekcją były zajęcia dodatkowe. Santana wraz z innymi dziewczynami z szkolnej drużyny cheerleaderek ćwiczyły teraz nowe układy w Sali gimnastycznej, a chłopcy z drużyny footballu biegali za piłką na boisku. Na szczęście ja nie muszę biegać za piłką i się przy tym pocić. Jako zajęcia dodatkowe wybrałem to, co kocham, czyli teatr. Zajęcia teatralne były dość wyczerpujące, gdyż prowadziła je Dyrektor Castilo. Dla niej szkoła o scena, a życie to teatr, więc zawsze nam powtarza, że nie możemy zapomnieć kim jesteśmy i po co tutaj przybyliśmy. 
                 No właśnie. Kim jesteśmy i po co tutaj przybyliśmy? Większość szkoły, to osoby, które nie mają jakiegoś większego znaczenia w etykietkach. Co jakiś czas pierwsze klasy startują na króla lub królową balu i do szkolnego samorządu, ale i tak im się nie udaje. Te posady SA zaklepane od kilku lat, więc co się dziwić? Żaden nowy uczeń nie dostanie korony. Przecież Lucy by nie wytrzymała, gdyby musiała zatańczyć z jakimś frajerem. Ech, nienawidzę jej.  Na całe szczęście nie chodziła ona na zajęcia teatralne, więc mogłem spać spokojnie. Na teatr chodzili dość kulturalni i cywilizowani ludzie.
                Gdy doszedłem do klasy wszyscy już w niej siedzieli, ale nie było w niej pani dyrektor. Odetchnąłem z ulgą uśmiechając się do klasy i powędrowałem do swojej ławki, która była na samym końcu klasy. Pewnie się dziwicie, czemu się tak wystraszyłem, ale pani Castilo jest strasznie czuła na punkcie punktualności i dobrych manier. My nie możemy się spóźniać na jej zajęcia, ale ona może przyjść dwadzieścia minut po dzwonku. Oczywiście zawsze nas wtedy przeprosi i wytłumaczy całe zajście, a niekiedy odpuści nam pracę domową. My to wszystko oczywiście rozumiemy, w końcu to dyrektor szkoły i ma na głowie dużo spraw.
                Siedziałem w ostatniej ławce przeglądając Facebooka w telefonie, gdy nagle do klasy weszła dyrektorka, a tuż za nią jakiś chłopak. Wszyscy wymienili spojrzenia na widok nowego ucznia, a ja aż odłożyłem telefon z zachwytu.
                Większość plotek okazało się nieprawdą, gdyż ten chłopak w stu procentach nie był blondynem i na pewno nie pochodził z Afryki. Co prawda miał czarne włosy, ale to tylko włosy, które muszę przyznać, były dość dziwne. Miał w nie wpakowane tonę żelu, a to już lekka przesada.
                - Witam Was wszystkich- w klasie zabrzmiał głos pani dyrektor, i wszyscy natychmiast schowali telefony i wprasowali się.- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałam jeszcze podpisać kilka dokumentów i przyprowadzić nasz nowy nabytek- zaklaskała i wskazała klasie nowego chłopaka. Nadal nie mogłem się otrząsnąć. Nie dojść, że był dość wysoki i dobrze zbudowany, to jeszcze zabójczo przystojny i miał dobry gust! Widać, że zna się na modzie i miał swój styl.
                - Cześć- przywitał się kiwając ręką.- Nazywam się Darren Anderson i będę chodzić z Wami do szkoły przez najbliższe lata- uśmiechnął się i spojrzał na dyrektorkę. Ta odwzajemniła uśmiech i przemówiła.
                - Wszyscy zapewne się bardzo cieszymy, że zdecydowałeś się dołączyć o naszej klasy- powiedziała już nieco ciszej.- A teraz zajmuj miejsce obok…- rozejrzała się po klasie, aż w końcu jej oczy natrafiły na moją ławkę.- Usiądź obok Chrisa- na dźwięk swojego imienia aż zadrżałem. Rozszerzyłem oczy i spoglądałem to na dyrektorkę to na nowego. Szedł tak powoli i nieśmiało. Widać było, że się wstydzi, a do tego miał usiąść obok mnie. – Chris to nasz najlepszy uczeń, więc myślę, że pomoże Ci zapoznać się z tematem naszych zajęć.
                Darren usiadł na krześle obok mnie, a ja po raz pierwszy tak się stresowałem przy chłopaku. Nie wiem co w nim było takiego niezwykłego, ale nie mogłem się skupić na niczym innym.
                - Cześć- szepnął wyciągając do mnie rękę w geście przywitania. Za każdym razem, gdy otwierał swoje usta, ja traciłem głowę i nie słyszałem nic innego.
                Spojrzałem na niego próbując się uśmiechnąć. Nie mogłem pozwolić na to, by on zauważył mój stres. Ręce mi drżały, a serce biło jak szalone. Jestem pewien, że jakby w klasie zapanowała cisza, to wszyscy wokół by je usłyszeli. Przełknąłem ślinę i wyciągnąłem ku niemy rękę. Wyszeptałem jakoś przywitanie i uścisnąłem jego dłoń. I wtedy mnie trafiło.
                Gdy dotknąłem jego dłoni to myślałem, że świat skurczył się tylko do naszej dwójki. Ciepło jego rak rozeszło się po moim ciele i niemalże się rozpłynąłem. Jeszcze nigdy nie było ze mną tak źle jak teraz. Gadałem z wieloma chłopakami, którzy na jakiś tam sposób mi się podobali, ale ten to co innego. Gdy mówi do mnie nawet to głupie „cześć” to ja natychmiast słyszę tylko jego głos i nic innego. Z dotykiem jest jeszcze gorzej. Świat mi się minimalizuje i zostaje czarna pustka, a w niej nasza dwójka. Byłbym spokojny, gdybym znał go od jakiegoś czasu. Mógłbym się wtedy zakochać, ale ja znam go od kilku minut, i wiem tylko jak się nazywa. To wręcz niedorzeczne.
                Dalszą część lekcji siedziałem cicho, przesuwając co jakiś czas podręcznik na środek ławki, by Darren mógł zobaczyć zdjęcia lub przepisać jakiś cytat. Oczywiście unikałem kontaktu wzrokowego i dotyku. Gorzej było z mową, bo jednak nie mogłem mu zatkać ust. A tak bym chciał. Chciałbym, aby on był normalnym chłopakiem, a nie jakimś gościem, co wpływa na mnie gorzej niż piwo.
                Gdy zadzwonił dzwonek, ja szybko spakowałem swoje rzeczy i wybiegłem z klasy nie patrząc na Darrena i resztę. Biegłem korytarzem rozglądając się w poszukiwaniu Santany. Gdy nie było jej na piętrze, na którym miałem lekcję pobiegłem w kierunki sali gimnastycznej.

____________________________________________________________________________


No i mamy już pierwszy rozdział. Wydaje mi się trochę krotki, ale myślę, że na początek taki może być. No to miłego czytania czy co tam sobie chcecie i liczę na jakieś komentarze ._. 

niedziela, 10 lutego 2013

Prolog.



Kolejna nudna lekcja hiszpańskiego minęła znacznie szybciej niż wszystkie inne. Pewnie dlatego, że wszyscy nauczyciele zostali wezwani do gabinetu dyrektora. Oczywiście nam uczniom nic nie powiedziano, ale z tego co słyszałem od szkolnych plotkar, to mają dzisiaj podjąć decyzję o przyjęciu nowego ucznia. Cała szkoła huczy w plotkach na jego temat. Wiemy, że na sto procent to chłopak i, że przeniósł się do nas z Nowego Jorku. Kto normalny przenosi się z Nowego Jorku na nasze zadupie znane Limą?  Jedni mówią, że jest on blondynem, a drudzy, że wręcz przeciwnie. Jedna trzecia szkoły uważa, że to będzie jakiś „dziki mieszkaniec Afryki.” Co jest totalną bzdurą.
             Ja osobiście uważam, że nie będzie on żadnym dzikusem, choć może mieć czarne włosy i niebieskie oczy. Tak. To zdecydowanie ten typ. Mój typ. Ale pewnie jak zawsze wyjdzie na to, że plotki okażą się prawdą, albo przyjedzie do nas kolejny Azjata. Już mi go szkoda. Oni wszyscy trzymają się razem i wiedzą wszystko. To mega dziwne. Ech. Tak czy siak nie będę miał na co liczyć. W szkole jestem jedynym jawnym gejem, a chłopcy patrzą na mnie tylko wtedy, gdy chcą mną rzucić o szafki lub skrytykować moje i tak beznadziejne życie. Lecz mimo wszystkich wyzwisk i głupich zachowań lubię je i nie chciałbym być nikim innym. Nazywam się Chris Hummel i jestem dumny z bycia jedynym jawnym gejem w szkole, a nikomu nic do tego.
Stałem przy mojej szafce, wpatrując się w szkolny obiekt pożądań i westchnień czyli Davida Evansa. Głównego rozgrywającego w szkolnej drużynie footballu i chłopaka największej suki, jaka chodziła po tej ziemi- Lucy Agron. Nie wiem co on w niej widzi, ale to całkiem zrozumiane. Przecież jestem gejem, ale z drugiej strony nie wiem co ona widzi w nim. Jestem homoseksualistą, ale on jakoś do mnie nie przemawia. Nie jest jakoś zabójczo przystojny, a o jego ocenach nawet nie wspomnę. Dalej nie wiem jak on zdaje do kolejnych klas, ale co się dziwić. A przepraszam! Teraz został siedzieć i powtarza rok. Jądra zamiast mózgu i kurtka drużyny robi swoje. O jego kolegach już nic nie powiem. Sperma zalała im mózgi już w pierwszej klasie, a te ich blond laleczki, to jakieś marne podróbki lalek Barbie.
- Znów wpatrujesz się w agencję towarzyską Davida?
Odwróciłem się uśmiechając na dźwięk głosu mojej najlepszej i zarazem jedynej przyjaciółki- Santany Lopez.
- Jasne- powiedziałem wzdychając ciężko i udając podekscytowanie.- Przecież nie mam nic innego do roboty, niż wpatrywanie się w te niedorobione dzieci z pękniętych kondomów.
Santana zaśmiała się i chwycisz wszy się mnie pod pachę zaczęła iść w kierunku stołówki.
- Słyszałeś plotki o nowym uczniu?- zapytała poprawiając swoje krucze włosy.- Co jak co, ale jak on będzie ładny, to ja go zaklepuje-zaśmiała się patrząc na mnie.
- Słyszałem to co Ty, a może nawet i mniej- odpowiedziałem otwierając dwuskrzydłowe drzwi stołówki.- I możesz go sobie wziąć, nie lecę na heteroseksualnych chłopaków. Wolę grać fair i startować do chłopaków ze swojej drużyny- uśmiechnąłem się lecz zaraz uśmiech zszedł mi z twarzy na widok tłumów w szkolnej stołówce.
Jak zawsze była ona zatłoczona i pachniało w niej piątkowym obiadem, czyli frytkami i kulkami ziemniaczanymi, które schodziły szybciej niż świeże bułeczki. Lecz tak jak w każdej szkolnej, w naszej stołówce nie mogło zabraknąć podziału na grupki. Przy każdym ze stołów siadała inna grupka ludzi. Na środku siedzieli popularni, czyli David i jego agencja towarzyska składająca się z cheerleaderek i jego sługusów, czyli chłopaków, którym sperma zalała mózg. Po prawej siedzieli dresy, a po lewej tak zwani "luzacy". Wiecie co łączy dresów i luzaków? Obie grupki noszą spodnie z krokiem w kolanach, i nie przejmują się za bardzo ocenami. Nadal nie wiem czemu oni jeszcze nie połączyli grup. Na rogach stołówki siedzieli ludzie, którzy nie bardzo wiedzą, gdzie mają dołączyć. Chórzyści, kujony, orkiestra- to te grupki są "nie fajne" i każdy nowy, który chce zabłysnąć w szkole ich unika.
Ja i Santana zwykle jadamy na dworze w swoim tajemnym miejscu, gdzie możemy się wydurniać i nikt nam tego nie zabroni. Ale gdy na dworze jest zimno, to tak jak każdy siadamy przy byle jakim wolnym stoliku, z którego nas nie wyrzucą. Ogólnie, to zawsze siedzimy sami, więc jedzenie na zewnątrz i wewnątrz szkoły prawie niczym się nie różni. No oprócz tego, że na zewnątrz możemy się wydurniać, a wewnątrz siedzimy cicho i szepczemy sobie to i owo. Spojrzałem na Santanę i wskazawszy głową coraz mniejszą kolejkę po jedzenie poszedłem ustać się razem z innymi, i czekać na swoją kolej.

____________________________________________________________________________

No i to by było na tyle. Prolog już jest, więc myślę, że na razie mam spokój. Teraz tylko napisać rozdział i dodać go za jakieś dwa tygodnie. Albo nawet i mnie, bo mam teraz ferie, więc będę mógł pisać całe dnie. Cieszycie się, co? Ja też nie. No to cześć i mam nadzieję, że znajdę jakieś komentarze ;)

Helou!

Cześć! Nazywam się Miłosz i za namową kilku znajomych postanowiłem założyć bloga, w którym będę umieszczać swoje opowiadanie. Nie piszę ich od dziś, więc myślę, że jakoś mi to wyjdzie. Aczkolwiek, to moje pierwsze takie śmiałe i odważne opowiadanie. Będą w nim ukazane rzeczy dość nietypowe i erotyczne, więc myślę, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Opowiadanie będzie mówiło o życiu jedynego jawnego geja w szkole- Chrisa Hummela, który pewnego dnia spotka na swojej drodze chłopaka. Dość przystojnego i tajemniczego chłopaka. Jednak Chris wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Santaną, będzie się musiał dużo wysilić, by odkryć tajemnicę, jaką skrywa nowy chłopaka o imieniu Darren.
Rozdziały postaram się dodawać co dwa tygodnie, lecz nic nie obiecuję. Nie zawsze znajdę czas na pisanie, więc z góry przepraszam.

Myślę, że teraz nadeszła pora na przedstawienie naszych bohaterów, więc zaczynajmy. Mógłbym tutaj wymienić wszystkich, ale szczerze mówiąc, to nie mam jeszcze imion, wygląda i tej reszty... Więc postanowiłem, że wraz z nowym rozdziałem poznamy osoby, które w nim występują. Myślę, że tak będzie najlepiej, gdyż nie będzie trzeba biegać do pierwszego postu, by zobaczyć kto jak wygląda. A teraz bez owijania w bawełnę, oto pierwsza piątka. Postacie pewnie są Wam dobrze znane, gdyż to aktorzy występujący w Glee.

Bohaterowie:



Imię: Chris 
Nazwisko: Hummel 
Wiek: 18 lat
Data urodzenia: 24.05.1995 rok
Charakter: Chris jest dość spokojnym chłopakiem, który jest dumny z bycia gejem. Mimo wyzwisk i drwin nie załamuje się i żyje dalej. Uwielbia śpiewać i kocha modę. W domu ma swój własny pokój zwany "pracownią". To właśnie w nim Chris dobiera stroje na różne wydarzenia. Do znajomych ze szkoły jest nastawiony obojętnie, ale nie lubi gdy ktoś naśmiewa się z innych, gdyż wie jak to jest

Imię: Santana 
Nazwisko: Lopez 
Wiek: 18 lat
Data urodzenia: 05.07.1995 rok
Charakter: Najlepsza przyjaciółka Chrisa. Zdaniem swojego najlepszego przyjaciela jest drugą najpiękniejszą kobietą jaką widział. Pierwszą była jego mama. Santana mimo swojego wyglądu i pozycji w szkole nie stała się wredna jak inne dziewczyny z drużyny cheerleaderek. Lecz jak każdy ma swoją ciemną stronę. Nie da obrażać swoich przyjaciół i często wyzywa "koleżanki" z drużyny i ich chłopaków. 

Imię: David
Nazwisko: Evans 
Wiek: 19 lat
Data urodzenia: 23.11.1994 rok
Charakter: Chłopak, który zdaniem Chrisa ma jądra zamiast mózgu. Najpopularniejszy i zarazem najgłupszy uczeń szkoły. Powtarza rok, więc jest starszy i myśli, że wszystko mu wolno. Chodzi z najpopularniejszą dziewczyną w szkole, a jego koledzy z drużyny sieją postrach i grozę w szkole. David nie jest zbyt inteligentny, więc często nie rozumie docinek Santany na jego temat. 

Imię: Lucy 
Nazwisko: Agron
Wiek: 18 lat
Data urodzenia: 17.01.1995 rok
Charakter: Lucy jest główną cheerleaderką i przewodniczącą samorządu szkolnego. Mimo tego, że blondynką, nie jest wcale głupia i wie jak zrobić dobre wrażenie. Ale niech Was nie zwiedzie jej urok. Może jest piękna na zewnątrz, ale wewnątrz to zepsuta dziewczyna wyżywająca się na innych za swoje porażki życiowe. Skrywa sekret, o którym nie wie nikt, lecz po przyjeździe nowego ucznia wszystko zacznie wychodzić na jaw.

Imię: Darren 
Nazwisko: Anderson 
Wiek: 18 lat
Data urodzenia: 01.04.1995 rok
Charakter: Nowy uczeń w szkole. Jest bardzo miły dla wszystkich i dość tajemniczy. Na samym początku dostaje propozycje dołączenia do grupy popularnych, i niestety się zgadza. Z czasem jednak zaczyna przemywać oczy i widzi o co tak na prawdę chodzi. Jest nowym obiektem pożądania, przez co David chce go publicznie upokorzyć i zniszczyć psychicznie.


Imię: Amanda
Nazwisko: Castilo 
Wiek: 55 lat
Data urodzenia: 16.08.1958 rok
Charakter: Amanda jest dyrektorką szkoły, do której chodzą nasi bohaterowie. Uważa, że szkoła to scena, a życie to teatr. Ciągle powtarza, że nie wolno zapominać o tym kim się jest i jaką się gra rolę w życiu. Wie o tym co się dzieje w szkole, lecz milczy, gdyż nie może nic zrobić. Doskonale wie, że zawieszenie nic nie da, a już w szczególności, gdy nikt nie przychodzi do niej ze skargą.


No i to by było na tyle. Myślę, że prolog dodam za kilka minut jak go skończę. Muszę jeszcze poprawić kilka rzeczy i dopisać to i owo, więc trzymajcie się moi drodzy, i mam nadzieję, że opowiadanie będzie się podobać. Cześć!