ROZDZIAŁ DRUGI
Wszystkie
dziewczyny wychodziły już z szatni i oczywiście nie mogły przejść spokojnie.
Każda z nich rzuciła mi spojrzenie typu „wynoś się stąd.” Olałem to i oparłem
się o ścianę czekając na swoją przyjaciółkę. Nadal nie mogłem opanować emocji.
Nie wiem czemu on tak na mnie działa, i nie wiem czemu, ale jak mam z nim
zamienić chociaż słowo, to czuję, że policzki mi płoną, a krew się we mnie
gotuje. Nie z zdenerwowania, ale chyba z podniecenia… Jeszcze nigdy tego nie
czułem. Nie wiem do czego mam to porównywać.
Z szatni wyszła Santana z miną zabójcy i aż miałem strach się do niej w tej chwili odezwać. Poprawiła włosy i gdy tylko mnie zobaczyła uniosła jedną brew, a potem rozszerzyła oczy i wydęła usta w niebiańskim uśmiechu. Nienawidzę jej intuicji. Zawsze wie o co chodzi. Chodzę na te zajęcia teatralne, a ona rozszyfrowuje mnie w mniej niż minutę. To nie jest normalne.
- Widziałeś go!
To nie było pytanie, ale kiwnąłem głową, a ona chwyciła mnie za rękę i pociągnęła kierując nas do schowka woźnego.
- Gadaj jak wygląda- powiedziała cała podekscytowana.
- Jak ma wyglądać?- starałem się to powiedzieć jakoś obojętnie, ale jak tylko o nim myślę, to mam motylki w brzuchu i krew się we mnie gotuje.- Normalnie… Ma czarne włosy i takie tam- wzruszyłem ramionami.
- No i tylko tyle?- zapytała robiąc minę „och, serio tylko tyle?”
- No tak, tylko tyle- powiedziałem przewracając oczami.- Siedzi ze mną w ławce- starałem się to powiedzieć jakoś normalnie, ale mój głos teraz przypominał pisk, więc było już po mnie.
- Podoba Ci się- powiedziała szczerząc się i otwierając drzwi schowka.- No wyłaź już. Trzeba to dobrze rozegrać, bo jeszcze możesz go odstraszysz i nici z Twojego pierwszego chłopaka.
Spojrzałem na nią z oczami monety do tych durnych gier w świecie zabaw. No ona chyba sobie żartuje. Że niby ten nowy chłopak miał zostać moim facetem? Moim p i e r w s z y m facetem? Nie. Zdecydowanie nie. Pewnie już gdzieś chodzi z grupką popularnych.
Szliśmy korytarzem, a Santana co chwila mówiła mi jak mam się zachowywać i co mama mówić, by go nie odstraszyć. Ona się chyba nakręciła jeszcze bardziej niż ja. Aż nie mogłem uwierzyć. Sama mówiła, że jak chłopak będzie ładny to ona go zaklepuje, a teraz co? Dawała mi wskazówki. Może była moją najlepszą przyjaciółką, ale ja znałem jej ciemną stronę, którą pokazywała tylko w sytuacjach zagrożenia.
Doszliśmy do głównego holu i teraz czekało nas najgorsze. Przejście obok grupki popularnych, którzy jak zawsze powiedzą swoje, a w najgorszej sytuacji rzucą mną o szafkę. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na Santanę. Ta jak zawsze w tym czasie miała wzrok mordercy i mogę się założyć, że teraz jakby ktoś ją wyzwał to by tego kogoś nieźle skopała. Co prawda Santana jest dziewczyną, ale dość wybuchową i bojową. Nie da sobie w kaszę dmuchać i dlatego tak ja lubię. Ma to czego ja nie mam i to nas łączy.
- Jesteś gotowy?- zapytała uśmiechając się do mnie.
- Jak zawsze- odwzajemniłem uśmiech i dałem krok do przodu, gdy nagle ktoś złapał mnie za od tyłu za rękę. Nie musiałem się odwracać by wiedzieć kto to jest. Wystarczyło, że poczułem ciepły dotyk i prąd po mnie przeszedł. Odwróciłem się do Darrena i starałem się zachowywać jakoś normalnie.
- Cały czas Cię szukam- uśmiechnął się, po czym spojrzał na Santanę i zaczerwienił się, jakby mu było głupio. Spojrzał na mnie i od razu puścił moją rękę.- Przepraszam za moje zachowanie, nie chciałem Wam przeszkadzać- spuścił głowę patrząc ukradkiem na Santanę.
- Nie przeszkadzasz- powiedziała uśmiechając się do niego słodko i kładąc mu rękę na ramieniu. No nie! Ona zaraz z nim zacznie flirtować!- Nazywam się Santana Lopez, a Chrisa to już chyba znasz.
- Czemu mnie szukałeś?- zapytałem niepewnym głosem. Cholera! Muszę popracować nad nim, bo jak tak dalej pójdzie, to chłopak serio się speszy i po wszystkim.
- Chciałem Cie poprosić o podręcznik i wyjaśnienie tematów lekcji z zajęć teatralnych- powiedział pokazując notatki z lekcji.- W mojej poprzedniej szkole jeszcze do tego nie doszliśmy, a Wy to już kończycie. Muszę się jakoś przygotować na test końcowy, a słyszałem, że Ty jesteś najlepszym uczniem, więc pomyślałem, że mógłbyś mi pomóc.
O raju! Jak ten chłopak na mnie działa! Za każdym razem, gdy otwiera te swoje usta, które zresztą chciałbym poczuć na swoich ja totalnie tracę głowę i nie skupiam się na niczym innym. Mogłoby się palić, walić i nie wiem co jeszcze, a ja i tak bym tam nadal stał i go słuchał.
- Chris…- szepnęła mi do ucha Santana jednocześnie wybudzając mnie z tego dziwnego transu. Spojrzałem na nią zdezorientowany, a ona wyszczerzyła się i odwróciła mi głowę w stronę Darrena.
- No to widzimy się o 18- powiedział uśmiechając się.- Do zobaczenia!
Uścisnął mi dłoń i znów przeszedł mnie prąd i świat mi się skurczył tylko do naszej dwójki. Tak bardzo chciałem, a by ta chwila została wiecznie, ale on puścił moją dłoń i pomachał Santanie odchodząc. Patrzyłam jak odchodzi i wydawało mi się, że czas płynie wolniej. Specjalnie dla mnie, jakbym umiał nad nim panować.
- No obudź się zakochańcu- powiedziała Santana uderzając mnie zeszytem w ramię.
Otrząsnęłam się z tego snu na jawie i spojrzałem na nią pocierając ramię.
- Tak właściwie, to co się stało?- zapytałem odwracając się i idą w wcześniej wybranym kierunku.
- Jakbyś nie wiedział, to załatwiłam Ci randkę z Darrenem o 18 u Ciebie- powiedziała podskakując lekko.- Nie musisz mi dziękować- uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłem uśmiech.
Zaraz! Co?!
Jak ona mogła mi załatwić randkę z tym chłopakiem, skoro on nawet nie jest gejem. Wyczułbym to. I gdzie ja do cholery wtedy byłem jak ona o tym mówiła? A no tak… Pogrążyłem się w świecie fantazji. W świecie, w którym istnieje tylko Darren i ja.
- Santana, ale jak Ty mogłaś mi załatwić randkę z tym nowym?- zapytałem przez zęby patrząc na nią w ukosa. Jeszcze nigdy nie byłem na nią tak wściekły jak teraz. Ale z drugiej strony chciałem ją przytulić i zacząć dziękować za to co zrobiła. Cholera! Jestem całkowicie zagubiony w swoich uczuciach!
- No normalnie głuptasie- powiedziała wznosząc oczy ku niebu.- On się pytał kiedy mu możesz pomóc, a Ty stałeś całkiem nieprzytomny, więc musiałam przejąć pałeczkę- wyszczerzyła się i wzniosła głowę na znak triumfu.
- Normalnie Cię kocham- powiedziałem rozszerzając ręce by przytulić przyjaciółkę.- Jesteś…
- Głupia- przerwał mi dziewczęcy głos, który nie wróżył nic dobrego.
Gdy zobaczyłem morderczy wzrok Santany nie miałem ochoty wcale się odwracać. Wiedziałem, że osobę, którą tam zobaczę mógłbym wziąć i wyrzucić przez okno z najwyższego piętra w szkole. Pohamowując złośliwe uwagi i nerwy odwróciłem się i spojrzałem na Lucy i stojącego obok Davida.
- Czego chcecie?- zapytała Santana podchodząc do Lucy i patrząc na nią groźnie.
- Chciałam Ci tylko przypomnieć, że dziś wieczorem jest impreza, na której niestety musisz być, bo świętujemy naszą wygraną- uśmiechnęła się wścibsko Lucy i wręczyła Santanie zaproszenie. Spojrzała na mnie i wzdrygnęła się.- Niestety dla Ciebie nie mam- zrobiła smutną minę i pomrugała oczami.- Nie chcemy, aby jakiś chłopak bał się, że zaczniesz do niego startować lub go zgwałcisz- zaśmiała się odwracając się do Davida.- Idziemy już- po tych słowach bez niczego odeszła ciągnąc za sobą swojego chłopaka, który miał jądra zamiast mózgu.
- Pieprzyć ją- powiedziała Santana drąc zaproszenie na imprezę.- Idziemy na lekcje i potem musimy Cię przygotować do randki- powiedziała łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę Sali.
Z szatni wyszła Santana z miną zabójcy i aż miałem strach się do niej w tej chwili odezwać. Poprawiła włosy i gdy tylko mnie zobaczyła uniosła jedną brew, a potem rozszerzyła oczy i wydęła usta w niebiańskim uśmiechu. Nienawidzę jej intuicji. Zawsze wie o co chodzi. Chodzę na te zajęcia teatralne, a ona rozszyfrowuje mnie w mniej niż minutę. To nie jest normalne.
- Widziałeś go!
To nie było pytanie, ale kiwnąłem głową, a ona chwyciła mnie za rękę i pociągnęła kierując nas do schowka woźnego.
- Gadaj jak wygląda- powiedziała cała podekscytowana.
- Jak ma wyglądać?- starałem się to powiedzieć jakoś obojętnie, ale jak tylko o nim myślę, to mam motylki w brzuchu i krew się we mnie gotuje.- Normalnie… Ma czarne włosy i takie tam- wzruszyłem ramionami.
- No i tylko tyle?- zapytała robiąc minę „och, serio tylko tyle?”
- No tak, tylko tyle- powiedziałem przewracając oczami.- Siedzi ze mną w ławce- starałem się to powiedzieć jakoś normalnie, ale mój głos teraz przypominał pisk, więc było już po mnie.
- Podoba Ci się- powiedziała szczerząc się i otwierając drzwi schowka.- No wyłaź już. Trzeba to dobrze rozegrać, bo jeszcze możesz go odstraszysz i nici z Twojego pierwszego chłopaka.
Spojrzałem na nią z oczami monety do tych durnych gier w świecie zabaw. No ona chyba sobie żartuje. Że niby ten nowy chłopak miał zostać moim facetem? Moim p i e r w s z y m facetem? Nie. Zdecydowanie nie. Pewnie już gdzieś chodzi z grupką popularnych.
Szliśmy korytarzem, a Santana co chwila mówiła mi jak mam się zachowywać i co mama mówić, by go nie odstraszyć. Ona się chyba nakręciła jeszcze bardziej niż ja. Aż nie mogłem uwierzyć. Sama mówiła, że jak chłopak będzie ładny to ona go zaklepuje, a teraz co? Dawała mi wskazówki. Może była moją najlepszą przyjaciółką, ale ja znałem jej ciemną stronę, którą pokazywała tylko w sytuacjach zagrożenia.
Doszliśmy do głównego holu i teraz czekało nas najgorsze. Przejście obok grupki popularnych, którzy jak zawsze powiedzą swoje, a w najgorszej sytuacji rzucą mną o szafkę. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na Santanę. Ta jak zawsze w tym czasie miała wzrok mordercy i mogę się założyć, że teraz jakby ktoś ją wyzwał to by tego kogoś nieźle skopała. Co prawda Santana jest dziewczyną, ale dość wybuchową i bojową. Nie da sobie w kaszę dmuchać i dlatego tak ja lubię. Ma to czego ja nie mam i to nas łączy.
- Jesteś gotowy?- zapytała uśmiechając się do mnie.
- Jak zawsze- odwzajemniłem uśmiech i dałem krok do przodu, gdy nagle ktoś złapał mnie za od tyłu za rękę. Nie musiałem się odwracać by wiedzieć kto to jest. Wystarczyło, że poczułem ciepły dotyk i prąd po mnie przeszedł. Odwróciłem się do Darrena i starałem się zachowywać jakoś normalnie.
- Cały czas Cię szukam- uśmiechnął się, po czym spojrzał na Santanę i zaczerwienił się, jakby mu było głupio. Spojrzał na mnie i od razu puścił moją rękę.- Przepraszam za moje zachowanie, nie chciałem Wam przeszkadzać- spuścił głowę patrząc ukradkiem na Santanę.
- Nie przeszkadzasz- powiedziała uśmiechając się do niego słodko i kładąc mu rękę na ramieniu. No nie! Ona zaraz z nim zacznie flirtować!- Nazywam się Santana Lopez, a Chrisa to już chyba znasz.
- Czemu mnie szukałeś?- zapytałem niepewnym głosem. Cholera! Muszę popracować nad nim, bo jak tak dalej pójdzie, to chłopak serio się speszy i po wszystkim.
- Chciałem Cie poprosić o podręcznik i wyjaśnienie tematów lekcji z zajęć teatralnych- powiedział pokazując notatki z lekcji.- W mojej poprzedniej szkole jeszcze do tego nie doszliśmy, a Wy to już kończycie. Muszę się jakoś przygotować na test końcowy, a słyszałem, że Ty jesteś najlepszym uczniem, więc pomyślałem, że mógłbyś mi pomóc.
O raju! Jak ten chłopak na mnie działa! Za każdym razem, gdy otwiera te swoje usta, które zresztą chciałbym poczuć na swoich ja totalnie tracę głowę i nie skupiam się na niczym innym. Mogłoby się palić, walić i nie wiem co jeszcze, a ja i tak bym tam nadal stał i go słuchał.
- Chris…- szepnęła mi do ucha Santana jednocześnie wybudzając mnie z tego dziwnego transu. Spojrzałem na nią zdezorientowany, a ona wyszczerzyła się i odwróciła mi głowę w stronę Darrena.
- No to widzimy się o 18- powiedział uśmiechając się.- Do zobaczenia!
Uścisnął mi dłoń i znów przeszedł mnie prąd i świat mi się skurczył tylko do naszej dwójki. Tak bardzo chciałem, a by ta chwila została wiecznie, ale on puścił moją dłoń i pomachał Santanie odchodząc. Patrzyłam jak odchodzi i wydawało mi się, że czas płynie wolniej. Specjalnie dla mnie, jakbym umiał nad nim panować.
- No obudź się zakochańcu- powiedziała Santana uderzając mnie zeszytem w ramię.
Otrząsnęłam się z tego snu na jawie i spojrzałem na nią pocierając ramię.
- Tak właściwie, to co się stało?- zapytałem odwracając się i idą w wcześniej wybranym kierunku.
- Jakbyś nie wiedział, to załatwiłam Ci randkę z Darrenem o 18 u Ciebie- powiedziała podskakując lekko.- Nie musisz mi dziękować- uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłem uśmiech.
Zaraz! Co?!
Jak ona mogła mi załatwić randkę z tym chłopakiem, skoro on nawet nie jest gejem. Wyczułbym to. I gdzie ja do cholery wtedy byłem jak ona o tym mówiła? A no tak… Pogrążyłem się w świecie fantazji. W świecie, w którym istnieje tylko Darren i ja.
- Santana, ale jak Ty mogłaś mi załatwić randkę z tym nowym?- zapytałem przez zęby patrząc na nią w ukosa. Jeszcze nigdy nie byłem na nią tak wściekły jak teraz. Ale z drugiej strony chciałem ją przytulić i zacząć dziękować za to co zrobiła. Cholera! Jestem całkowicie zagubiony w swoich uczuciach!
- No normalnie głuptasie- powiedziała wznosząc oczy ku niebu.- On się pytał kiedy mu możesz pomóc, a Ty stałeś całkiem nieprzytomny, więc musiałam przejąć pałeczkę- wyszczerzyła się i wzniosła głowę na znak triumfu.
- Normalnie Cię kocham- powiedziałem rozszerzając ręce by przytulić przyjaciółkę.- Jesteś…
- Głupia- przerwał mi dziewczęcy głos, który nie wróżył nic dobrego.
Gdy zobaczyłem morderczy wzrok Santany nie miałem ochoty wcale się odwracać. Wiedziałem, że osobę, którą tam zobaczę mógłbym wziąć i wyrzucić przez okno z najwyższego piętra w szkole. Pohamowując złośliwe uwagi i nerwy odwróciłem się i spojrzałem na Lucy i stojącego obok Davida.
- Czego chcecie?- zapytała Santana podchodząc do Lucy i patrząc na nią groźnie.
- Chciałam Ci tylko przypomnieć, że dziś wieczorem jest impreza, na której niestety musisz być, bo świętujemy naszą wygraną- uśmiechnęła się wścibsko Lucy i wręczyła Santanie zaproszenie. Spojrzała na mnie i wzdrygnęła się.- Niestety dla Ciebie nie mam- zrobiła smutną minę i pomrugała oczami.- Nie chcemy, aby jakiś chłopak bał się, że zaczniesz do niego startować lub go zgwałcisz- zaśmiała się odwracając się do Davida.- Idziemy już- po tych słowach bez niczego odeszła ciągnąc za sobą swojego chłopaka, który miał jądra zamiast mózgu.
- Pieprzyć ją- powiedziała Santana drąc zaproszenie na imprezę.- Idziemy na lekcje i potem musimy Cię przygotować do randki- powiedziała łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę Sali.