ROZDZIAŁ TRZECI
Na
ostatnich lekcjach byłem nieprzytomny. Cały czas myślałem o wieczorze, który
spędzę z Darrenem. Chłopakiem, przy którym serce bije mi jak szalone, a krew w
żyłach się gotuje z podniecenia. Nie mogę przestać patrzeć mu w oczy i słuchać
jego czarującego głosu. Świat mi się kurczy do naszej dwójki, a nogi robią się
gumowe. Podsumowując jest źle, a nawet bardzo źle.
Wychodząc z klasy spojrzałem na Darrena, który najwidoczniej już wybrał sobie grupkę. Gadał sobie teraz z Lucy, która miała ten swój chytry uśmieszek i coś tutaj było nie tak. Nigdzie nie było widać Davida, ani reszty tej popapranej bandy. Oboje spojrzeli na mnie i momentalnie poczułem, że policzki mi płoną. Darren posłał mi ciepły uśmiech, a Lucy patrzyła obojętnie tym swoim twarzopodobnym czymś. Nie czekając aż ktoś na mnie naskoczy, wyszedłem z klasy i kątem oka zauważyłem, że Darren również to robi. Mam nadzieję, że go nie spotkam.
Idę do swojej szafki ciesząc się, że nikt mnie nie zaczepił i nie zbluzgał za bycie homoseksualistą. Santana skończyła już lekcje, więc pewnie teraz siedzi w domu i szykuje jakieś ubrania na imprezę, na którą oczywiście nie chce pójść. Ale co zrobić. Jest w drużynie i musi jakoś uczcić swoje zwycięstwo z innymi dziewczynami, które nie są zbyt inteligentne. Można je nazwać takimi ludzkimi osami, które są na usługach swej królowej- Lucy. Schowałem książki do szafki, a zeszyty wcisnąłem do swoje torby, gdyż miałem dziś pomóc nowemu z materiałem.
- Cześć Chris- usłyszałem ten ciepły głos i już było po mnie. Policzki zapłonęły mi różowością, a nogi zaczęły robić się jak z waty. Zamknąłem szafkę i odwróciwszy głowę uśmiechnąłem się ciepło.
- Hej Darren- powiedziałem bardziej piskliwie niż mogłem to sobie wyobrazić. Patrzyłem na niego i nie mogłem uwierzyć, że on wpatruje się we mnie tak… Tak inaczej niż wszyscy!
- Chciałem tylko o coś zapytać, a właściwie dać Ci coś- uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni kartkę. Wręczył mi ją, a gdy nasze palce się spotkały na kartce, ja odżynałem w świat bez wyzwisk, kpin, śmiechu i gnębienia.- Hej, żyjesz tam?- zapytał machając mi ręką przed oczami.- Jeśli przeszkadzam to powiedź.
O rany! Ale wpadłem! Teraz wyjdzie na to, że wcale go nie słucham i mam go gdzieś!
- Nie!- powiedziałem szybko unosząc dłonie.- Wszystko jest okej, tylko po prostu się zamyśliłem i tak wiesz…
- Odpłynąłeś- dokończył za mnie zdanie i momentalnie się zarumienił. Czyżbym nie tylko ja czuł się nieswojo w tej rozmowie?
- Tak, dokładnie- powiedziałem uśmiechając się i otwierając karteczkę, którą mi dał.
- To mój numer telefonu- powiedział wkładając ręce do kieszeni.
No nie wierzę! Przed chwilą się rumienił, a teraz jest taki wyluzowany, jakby chodziło o jakąś błahostkę. „No bo przecież chodzi o błahostkę” syknęła moja podświadomość, a ja potaknąłem i wyciągnąłem kartkę, by zapisać mu swój numer.
- Masz, to mój- powiedziałem wręczają mu karteczkę z moim numerem telefonu.
- Super- uśmiechnął się ciepło i zapisując numer w swoim telefonie.- No to widzimy się o osiemnastej, tak?
- Tak- uśmiechnąłem się szeroko.- Zeszyty mam już spakowane- podniosłem torbę do góry pokazując mu jej zawartość.- To chyba wszystkie, jakie będą potrzebne.
- Nie wiedziałem, że będzie tego aż tak dużo…- powiedział drapiąc się w tył głowy.- Myślisz, że przerobimy to w jeden wieczór?
O Boże! Co on kombinuje?
- Myślę, że jeśli będziemy się dobrze uczyć, a raczej Ty, to zdążymy. Najwyżej inne materiały przerobimy potem- powiedziałem obojętnie, a w duszy skakałem z radości myśląc, że mógłbym spędzić z nim nie tylko jeden wieczór, a dwa!
- Myślę, że nie zdążymy, gdyż nie należę do pilnych uczniów i pewnie będę starał się odbiec jak najdalej od nauki- uśmiechnął się wścibsko, jakby chciał mi zrobić na złość.
Spojrzałem na niego ze znakiem zapytania, a ten tylko uśmiechnął się ciepło i znów był tym słodkim chłopakiem, którego poznałem kilka godzin wcześniej. Nie wiem jak on może tak szybko zmieniać nastrój. Może jest po prostu dobrym aktorem i cały czas maskuje swoje prawdziwe oblicze?
- W takim razie świetnie. Powiem pani dyrektor, że nie chciałeś się uczyć, tylko gadałeś o tym, jak bardzo chciałbyś to i tamto- powiedziałem mrużąc oczy.
- Wcale nie będzie tak łatwo, prawda?- zapytał przegryzając wargę.
- Nie e- powiedziałem robiąc minę smutnego psa.- Jestem dobrym uczniem i nie pozwolę, abyś zepsuł mi reputację.
- Reputacja?- zapytał ze zdziwieniem.- Przecież ona i tak nie jest najlepsza- powiedział z grymasem na twarzy.
Otworzyłem buzię ze zdziwienia i zamrugałem kilka razy myśląc, że to jakiś koszmar. Jak on mógł tak powiedzieć? W ogóle skąd on to może wiedzieć? Przecież wcale mnie nie zna. I skoro moja reputacja jest taka zła, to po cholerę prosi mnie o pomoc w nauce?
- Słuchaj…- powiedział łagodnie patrząc na mnie. W jego oczach kryło się poczucie winy i… Smutek?- Ja nie chciałem tego powiedzieć. Nie wiem co mi strzeliło do głowy.
Podniosłem rękę każąc mu przestać.
- Przestań. Nie chcę tego słuchać. Poszukaj sobie kogoś innego do pomocy w nauce. Ja mam złą reputację, wiec pewnie będziesz uważany za debila jak będziesz ze mną gadał. Do widzenia- powiedziałem odwracając się i idąc w stronę wyjścia.
- Chris- szepnął chwytając mnie za ramię.- Ja serio nie chciałem, przepraszam.
- Nie chciałem, ale to tak samo z siebie wyszło- powiedziałem rzucając przez ramię.- Idę do domu, jak coś to możesz przyjść o osiemnastej, no chyba, że będziesz zajęty.
- Nie będę zajęty. Miałem iść na imprezę, ale odmówiłem, bo miałem się uczyć z Tobą.
- No to super, do wieczora, cześć- powiedziałem odchodząc.
Nawet nie chciałem się odwracać. Nie chce na niego patrzeć. Pewnie teraz wygląda na smutnego i te wszystkie, a co tak naprawdę się w nim skrywa? Co jeśli to tylko jakiś głupi żart? Przecież on rozmawiał z Lucy, a ona miała ten swój podły uśmiech, jakby coś knuła. Co jeśli ona powiedziała, ze ma tak zrobić i koniec? Znam Lucy od kilku lat i wiem jaka jest. Wiem co może zrobić, by kogoś pogrążyć. Tylko czemu chce pogrążyć mnie?
Szedłem korytarzem nie patrząc na innych. Wbiłem wzrok w ziemię, a w oczach zbierały misie łzy. Jak mogłem myśleć, że on jest inny niż cała reszta? Eh, chyba nigdy nie znajdę nikogo z kim będę mógł spokojnie pogadać. Oprócz Santany oczywiście. Ta dziewczyna jest jak skarb. Śliczna, mądra, utalentowana, miła, a zarazem wredna i ostra jak Lucy. Wyszedłem ze szkoły i ruszyłem prosto na parking za szkołą, by wsiąść do swojego auta i pojechać wreszcie do domu.
Na parkingu nie było nikogo, a przecież lekcje się już skończyły i teraz powinno się tutaj roić od ludzi. Przeszedłem kilka metrów i stanąłem jak wryty. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Opony w moim samochodzie zostały przebite, a na szybkach i masce było coś napisane. Podszedłem bliżej zakrywając ręką usta i powstrzymując łzy. Na oknach i masce były napisane obraźliwe teksty i wyzwiska, a przy oponach stała mała paczuszka. Podszedłem do samochodu i schyliwszy się chwyciłem paczuszkę i wyciągnąłem z niej kopertę. W kopercie były zdjęcia, na których byłem ja i jacyś inni chłopacy uprawiający seks. Szybko podarłem przerobione zdjęć i schowałem je do paczuszki i wtedy zauważyłem, że jest tam jeszcze liścik. Powoli i ze strach wyciągnąłem go i przeczytałem przełykając ślinę.
„Wynoś się stąd pierdolony pedale!”
Z oczu jeszcze bardziej poleciały mi łzy, a nogi się ugięły pod moim ciężarem i runąłem na ziemię. Nie wiem ile czasu tam tak siedziałem i płakałem. Kilka minut, może ponad godzinę. Nie wiem. Wiem tylko, że chcę teraz wrócić do domu i wypłakać się w poduszkę, zjeść lody, przytulić się do misia i obejrzeć jakiś film, który pozwoli mi zapomnieć o tym wszystkim.
Wstałem z ziemi i otarłem łzy. Po kilku minutach mogłem ruszyć do domu, bo swoim autem nie dam rady tam dojechać. Ostatni raz spojrzałem na biedne auto, które podarował mi tata i nadal nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł zrobić coś tak okropnego. Wyrzuciłem paczuszkę ze zdjęciami i liścikiem do najbliższego śmietnika i ruszyłem do domu.
Siedziałem na kanapie jedząc lody śmietankowe i przeskakując na kanały na kanał w telewizorze. Znów zbierało mi się na łzy, więc odłożyłem lody i położyłem się mocno przytulając do siebie misia. Zamknąłem oczy, by zasnąć i zapomnieć o tym wszystkim co mnie dziś spotkało i nagle odezwał się mój telefon. Leniwie sięgnąłem po telefon i przeczytałem wiadomość od Santany.
„Cześć kocie! Wiem, że miałam Cię przyszykować do dzisiejszej randki, ale muszę skoczyć tu i tam, a potem idę na tę idiotyczną zabawę z plastikami. Także trzymam kciuki i powodzenia na randce. Kocham Cię xoxo.”
Odłożyłem telefon i zamknąłem oczy i starałem się zasnąć. Po kilku minutach już spałem. Śniłem o nowej szkole. Lepszej szkole. O szkole, w której tolerują homoseksualistów i nikt nikogo nie gnębi za to, że jest się innym.
____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo trzeba było czekać na kolejny rozdział, ale miałem pełno spraw na głowie i zero weny. Dopiero dzisiaj jakoś tak mnie wena dopadła i zacząłem tworzyć.Rozdział jest chyba nieco dłuższy niż poprzednie dwa i mam nadzieję, że się spodoba.
Wychodząc z klasy spojrzałem na Darrena, który najwidoczniej już wybrał sobie grupkę. Gadał sobie teraz z Lucy, która miała ten swój chytry uśmieszek i coś tutaj było nie tak. Nigdzie nie było widać Davida, ani reszty tej popapranej bandy. Oboje spojrzeli na mnie i momentalnie poczułem, że policzki mi płoną. Darren posłał mi ciepły uśmiech, a Lucy patrzyła obojętnie tym swoim twarzopodobnym czymś. Nie czekając aż ktoś na mnie naskoczy, wyszedłem z klasy i kątem oka zauważyłem, że Darren również to robi. Mam nadzieję, że go nie spotkam.
Idę do swojej szafki ciesząc się, że nikt mnie nie zaczepił i nie zbluzgał za bycie homoseksualistą. Santana skończyła już lekcje, więc pewnie teraz siedzi w domu i szykuje jakieś ubrania na imprezę, na którą oczywiście nie chce pójść. Ale co zrobić. Jest w drużynie i musi jakoś uczcić swoje zwycięstwo z innymi dziewczynami, które nie są zbyt inteligentne. Można je nazwać takimi ludzkimi osami, które są na usługach swej królowej- Lucy. Schowałem książki do szafki, a zeszyty wcisnąłem do swoje torby, gdyż miałem dziś pomóc nowemu z materiałem.
- Cześć Chris- usłyszałem ten ciepły głos i już było po mnie. Policzki zapłonęły mi różowością, a nogi zaczęły robić się jak z waty. Zamknąłem szafkę i odwróciwszy głowę uśmiechnąłem się ciepło.
- Hej Darren- powiedziałem bardziej piskliwie niż mogłem to sobie wyobrazić. Patrzyłem na niego i nie mogłem uwierzyć, że on wpatruje się we mnie tak… Tak inaczej niż wszyscy!
- Chciałem tylko o coś zapytać, a właściwie dać Ci coś- uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni kartkę. Wręczył mi ją, a gdy nasze palce się spotkały na kartce, ja odżynałem w świat bez wyzwisk, kpin, śmiechu i gnębienia.- Hej, żyjesz tam?- zapytał machając mi ręką przed oczami.- Jeśli przeszkadzam to powiedź.
O rany! Ale wpadłem! Teraz wyjdzie na to, że wcale go nie słucham i mam go gdzieś!
- Nie!- powiedziałem szybko unosząc dłonie.- Wszystko jest okej, tylko po prostu się zamyśliłem i tak wiesz…
- Odpłynąłeś- dokończył za mnie zdanie i momentalnie się zarumienił. Czyżbym nie tylko ja czuł się nieswojo w tej rozmowie?
- Tak, dokładnie- powiedziałem uśmiechając się i otwierając karteczkę, którą mi dał.
- To mój numer telefonu- powiedział wkładając ręce do kieszeni.
No nie wierzę! Przed chwilą się rumienił, a teraz jest taki wyluzowany, jakby chodziło o jakąś błahostkę. „No bo przecież chodzi o błahostkę” syknęła moja podświadomość, a ja potaknąłem i wyciągnąłem kartkę, by zapisać mu swój numer.
- Masz, to mój- powiedziałem wręczają mu karteczkę z moim numerem telefonu.
- Super- uśmiechnął się ciepło i zapisując numer w swoim telefonie.- No to widzimy się o osiemnastej, tak?
- Tak- uśmiechnąłem się szeroko.- Zeszyty mam już spakowane- podniosłem torbę do góry pokazując mu jej zawartość.- To chyba wszystkie, jakie będą potrzebne.
- Nie wiedziałem, że będzie tego aż tak dużo…- powiedział drapiąc się w tył głowy.- Myślisz, że przerobimy to w jeden wieczór?
O Boże! Co on kombinuje?
- Myślę, że jeśli będziemy się dobrze uczyć, a raczej Ty, to zdążymy. Najwyżej inne materiały przerobimy potem- powiedziałem obojętnie, a w duszy skakałem z radości myśląc, że mógłbym spędzić z nim nie tylko jeden wieczór, a dwa!
- Myślę, że nie zdążymy, gdyż nie należę do pilnych uczniów i pewnie będę starał się odbiec jak najdalej od nauki- uśmiechnął się wścibsko, jakby chciał mi zrobić na złość.
Spojrzałem na niego ze znakiem zapytania, a ten tylko uśmiechnął się ciepło i znów był tym słodkim chłopakiem, którego poznałem kilka godzin wcześniej. Nie wiem jak on może tak szybko zmieniać nastrój. Może jest po prostu dobrym aktorem i cały czas maskuje swoje prawdziwe oblicze?
- W takim razie świetnie. Powiem pani dyrektor, że nie chciałeś się uczyć, tylko gadałeś o tym, jak bardzo chciałbyś to i tamto- powiedziałem mrużąc oczy.
- Wcale nie będzie tak łatwo, prawda?- zapytał przegryzając wargę.
- Nie e- powiedziałem robiąc minę smutnego psa.- Jestem dobrym uczniem i nie pozwolę, abyś zepsuł mi reputację.
- Reputacja?- zapytał ze zdziwieniem.- Przecież ona i tak nie jest najlepsza- powiedział z grymasem na twarzy.
Otworzyłem buzię ze zdziwienia i zamrugałem kilka razy myśląc, że to jakiś koszmar. Jak on mógł tak powiedzieć? W ogóle skąd on to może wiedzieć? Przecież wcale mnie nie zna. I skoro moja reputacja jest taka zła, to po cholerę prosi mnie o pomoc w nauce?
- Słuchaj…- powiedział łagodnie patrząc na mnie. W jego oczach kryło się poczucie winy i… Smutek?- Ja nie chciałem tego powiedzieć. Nie wiem co mi strzeliło do głowy.
Podniosłem rękę każąc mu przestać.
- Przestań. Nie chcę tego słuchać. Poszukaj sobie kogoś innego do pomocy w nauce. Ja mam złą reputację, wiec pewnie będziesz uważany za debila jak będziesz ze mną gadał. Do widzenia- powiedziałem odwracając się i idąc w stronę wyjścia.
- Chris- szepnął chwytając mnie za ramię.- Ja serio nie chciałem, przepraszam.
- Nie chciałem, ale to tak samo z siebie wyszło- powiedziałem rzucając przez ramię.- Idę do domu, jak coś to możesz przyjść o osiemnastej, no chyba, że będziesz zajęty.
- Nie będę zajęty. Miałem iść na imprezę, ale odmówiłem, bo miałem się uczyć z Tobą.
- No to super, do wieczora, cześć- powiedziałem odchodząc.
Nawet nie chciałem się odwracać. Nie chce na niego patrzeć. Pewnie teraz wygląda na smutnego i te wszystkie, a co tak naprawdę się w nim skrywa? Co jeśli to tylko jakiś głupi żart? Przecież on rozmawiał z Lucy, a ona miała ten swój podły uśmiech, jakby coś knuła. Co jeśli ona powiedziała, ze ma tak zrobić i koniec? Znam Lucy od kilku lat i wiem jaka jest. Wiem co może zrobić, by kogoś pogrążyć. Tylko czemu chce pogrążyć mnie?
Szedłem korytarzem nie patrząc na innych. Wbiłem wzrok w ziemię, a w oczach zbierały misie łzy. Jak mogłem myśleć, że on jest inny niż cała reszta? Eh, chyba nigdy nie znajdę nikogo z kim będę mógł spokojnie pogadać. Oprócz Santany oczywiście. Ta dziewczyna jest jak skarb. Śliczna, mądra, utalentowana, miła, a zarazem wredna i ostra jak Lucy. Wyszedłem ze szkoły i ruszyłem prosto na parking za szkołą, by wsiąść do swojego auta i pojechać wreszcie do domu.
Na parkingu nie było nikogo, a przecież lekcje się już skończyły i teraz powinno się tutaj roić od ludzi. Przeszedłem kilka metrów i stanąłem jak wryty. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Opony w moim samochodzie zostały przebite, a na szybkach i masce było coś napisane. Podszedłem bliżej zakrywając ręką usta i powstrzymując łzy. Na oknach i masce były napisane obraźliwe teksty i wyzwiska, a przy oponach stała mała paczuszka. Podszedłem do samochodu i schyliwszy się chwyciłem paczuszkę i wyciągnąłem z niej kopertę. W kopercie były zdjęcia, na których byłem ja i jacyś inni chłopacy uprawiający seks. Szybko podarłem przerobione zdjęć i schowałem je do paczuszki i wtedy zauważyłem, że jest tam jeszcze liścik. Powoli i ze strach wyciągnąłem go i przeczytałem przełykając ślinę.
„Wynoś się stąd pierdolony pedale!”
Z oczu jeszcze bardziej poleciały mi łzy, a nogi się ugięły pod moim ciężarem i runąłem na ziemię. Nie wiem ile czasu tam tak siedziałem i płakałem. Kilka minut, może ponad godzinę. Nie wiem. Wiem tylko, że chcę teraz wrócić do domu i wypłakać się w poduszkę, zjeść lody, przytulić się do misia i obejrzeć jakiś film, który pozwoli mi zapomnieć o tym wszystkim.
Wstałem z ziemi i otarłem łzy. Po kilku minutach mogłem ruszyć do domu, bo swoim autem nie dam rady tam dojechać. Ostatni raz spojrzałem na biedne auto, które podarował mi tata i nadal nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł zrobić coś tak okropnego. Wyrzuciłem paczuszkę ze zdjęciami i liścikiem do najbliższego śmietnika i ruszyłem do domu.
Siedziałem na kanapie jedząc lody śmietankowe i przeskakując na kanały na kanał w telewizorze. Znów zbierało mi się na łzy, więc odłożyłem lody i położyłem się mocno przytulając do siebie misia. Zamknąłem oczy, by zasnąć i zapomnieć o tym wszystkim co mnie dziś spotkało i nagle odezwał się mój telefon. Leniwie sięgnąłem po telefon i przeczytałem wiadomość od Santany.
„Cześć kocie! Wiem, że miałam Cię przyszykować do dzisiejszej randki, ale muszę skoczyć tu i tam, a potem idę na tę idiotyczną zabawę z plastikami. Także trzymam kciuki i powodzenia na randce. Kocham Cię xoxo.”
Odłożyłem telefon i zamknąłem oczy i starałem się zasnąć. Po kilku minutach już spałem. Śniłem o nowej szkole. Lepszej szkole. O szkole, w której tolerują homoseksualistów i nikt nikogo nie gnębi za to, że jest się innym.
____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo trzeba było czekać na kolejny rozdział, ale miałem pełno spraw na głowie i zero weny. Dopiero dzisiaj jakoś tak mnie wena dopadła i zacząłem tworzyć.Rozdział jest chyba nieco dłuższy niż poprzednie dwa i mam nadzieję, że się spodoba.
zarurowało mnie ... to, to jest boskie ! jak ty możesz pisać takie genialne rozdziały ? oby tak dalej, a kiedyś będziesz najlepszy :*
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do The Versatile Blogger.;)
OdpowiedzUsuńŻe co? Ale, że czemu?
OdpowiedzUsuńTęsknie za tym opowiadaniem. Tak długie czekanie zabija.
OdpowiedzUsuńNooo dalej <3
OdpowiedzUsuńNo che już nsyepny
OdpowiedzUsuńMasz talent
OdpowiedzUsuńNO DALEJ DERYŚ ! <333
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO DALEJ ! <3333
OdpowiedzUsuńDAAAAAAAAALEEEEEEJ ! <333333
OdpowiedzUsuńNO JA CZEKAAAMMM ;***
OdpowiedzUsuńDZISIAJ MA BYC ! <3
OdpowiedzUsuńDerys ! Pisz :)
OdpowiedzUsuńDziś ma być czesc:)
OdpowiedzUsuńLicze na dłuuuuuugi rozdzial :)
OdpowiedzUsuńDalej xDDDD
OdpowiedzUsuńNooo dawaj nowa xDD
OdpowiedzUsuńChce wiedziec co bd dalej :D
OdpowiedzUsuńKocham te opowiadanie no dawaj dalej :)))
OdpowiedzUsuńOooo 20 komentarz chyba ktos musi zacząć pisac <33
OdpowiedzUsuńTo życze wenny a ja czekam :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia <3
OdpowiedzUsuńRUSZ SIĘ Z TYM ROZDZIAŁEM! :D
OdpowiedzUsuńSerce mi się kraje, kiedy wchodzę na twojego bloga, a tu nic nowego nie ma. ;(
OdpowiedzUsuń